poniedziałek, 2 lutego 2015

Kosmetyczne weekendy - projekt DENKO, listopad-grudzień 2014 - cz. 1

Witajcie.

W dzisiejszym poście chciałam opowiedzieć Wam co nieco na temat kosmetyków które używałam i skończyłam w listopadzie i grudniu. W zasadzie nie używam zbyt wielu kosmetyków, więc nie jestem w stanie co miesiąc wrzucać opinii o 20 zużytych produktach :P ale raz jakiś czas podzielę się moją opinią :)





Zacznę więc od płynu micelarnego firmy Dermedic.


Jak widać na zdjęciu, jest to płyn Hydrain3 hialuro. Nie jestem zadowolona z tego produktu. Kupiłam go skuszona promocją, pomimo, że nie mam skóry suchej. Zużyłam w mękach, bo ani nie odpowiadał mi zapach, ani efekt - do demakijażu praktycznie w ogóle się nie nadaje, i nie mówię tu o jakimś pełnym makijażu, a jedynie tuszu. Zużyłam jako tonik do odświeżenia twarzy. Osobiście nie polecam, ma właściwości zwykłej wody.


Kolejny na tapetę idzie szampon Intensywna Regeneracja z Ziaji.


Kupiłam go z nadzieją na podratowanie włosów, mega zniszczonych po wakacjach. No niestety, kolejny zawód. Jeśli masz dużo włosów, są one długie, a zwłaszcza niskoporowate lub średnioporowate, to ten szampon NIE jest dla Ciebie :) Dla moich włosów jest zbyt lekki, nie zrobił nic, z tego co obiecuje producent. Mam nawet wrażenie, że nasilił uczucie "sianka" na końcówkach. Na pewno nie sięgnę po niego ponownie, mimo, że jestem fanką kosmetyków Ziaji.


Nastepny w kolejności jest Antyperspirant Adidas.



Nie będę ukrywać, że jestem bardzo podatna na działanie reklam. Po produkt ten sięgnęłam, widząc wszędzie na reklamach Adidasa uśmiechniętą Ewę Ch. I akurat tak się złożyło, że korzystałam z niego podczas mojego pobytu w Holandii, w celach zarobkowych. Pierwsze co, to skończył się nadspodziewanie szybko. Może to tylko moje wrażenie, bo na codzień wierna jestem sztyftom, które są mega wydajne. Naprawdę, momentami bałam się, że braknie mi go do czasu powrotu. Znikał wręcz w oczach. Druga sprawa, to że nie chronił w takim stopniu, jakbym się tego spodziewała. Co prawda nie było czuć żadnego przykrego zapachu, ale w gorętsze dni czułam dyskomfort, że zaraz może przestać działać. W skali 1-10 oceniam na 4.


Jako kolejne, opiszę moje wrażenia z używania mgiełki do włosów Gliss Kur.



Jeden z lepszych kosmetyków, jeżeli ktoś lubi mgiełki do włosów. Moje włosy są miękkie, gładkie, błyszczą się, są sypkie i mniej się plączą. Nie wymagają też jakiegoś zawziętego prostowania, są gładsze tak same z siebie :) Na pewno sięgnę po niego kolejny raz, kocham go szczególnie za zapach, który czuć praktycznie aż do następnego mycia.


Ostatnim kosmetykiem jaki opiszę w tym poście jest masło do ciała Avon Care Cocoa Butter.



To jest absolutny hit sezonu! Gęste masło, które momentalnie się wchłania, bez konieczności długiego wmasowywania :) Skóra jest mięciutka, nie ma mowy o przesuszeniu. Zapachem przypomina mi prawdziwe, słodzone kakao. Dla osób, które nie przepadają za takimi kakaowo-waniliowymi zapachami może być za intensywny i męczący. Na skórze zapach utrzymuje się w zasadzie do następnego mycia. Lubię słodkie zapachy, więc mi to nie przeszkadza, ale za tą miękkość skóry zdecydowanie należy mu się 10/10!! Mój absolutny ulubieniec!





W najbliższym czasie opiszę pozostałe 5 kosmetyków które zużyłam, a w międzyczasie zapełnia się kolejny woreczek z pustymi opakowaniami z stycznia-lutego ;)


Korzystaliście z któregoś z tych kosmetyków? Jakie są wasze opinie? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz